Od autorki: Moich kochani, przepraszam was bardzo
serdecznie, za to że tak długo czekaliście na kolejne opowiadanie. Mam nadzieję, że będzie ono równie dobre co wasza cierpliwość do mnie. ~Ewa
Dziewczyna
zdezorientowana wyrwała się z rąk nadprzyrodzonego. Odeszła od niego na
bezpieczną odległość i z trudem nie zaczęła krzyczeć.
-
Co Ty sobie wyobrażasz? Przychodzisz do mnie jak gdyby nigdy nic, wygadujesz
jakieś bzdury, wpływasz na mnie, śpisz w moim łóżku i chcesz mną rządzić. –
Dziewczyna wyrzuciła wszystko co jej leżało na duszy, po prostu wszystko ją
przerosło. – A no i oczywiście masz czelność zaglądać mi do głowy i czytać moje
myśli. – Chłopak lekko się speszył nie myślał, że Danielle może tak zareagować.
Wiedział, że jest porywczą nastolatką, ale że aż tak. W swoim nadprzyrodzonym
życiu spotkał już wiele kobiet, ale takich jak ta nigdy. Wiedział że mówi
szczerze i czuł ze jest jej ciężko w tak zawiłej sytuacji. Choć nie mógł tak po
prostu przerwać to nad czym pracował od kilku tygodni. Nikt nie rezygnuje ze
swojej własności, a tym bardziej wampir następca tronu.
-
Wybacz mi, nie chciałem, żeby to tak wyglądało. – Na jego twarzy pojawiła się
mina, którą zachowywał tylko i wyłącznie na specjalne okazje. Emocje mieszały
się w niej, ale nad wszystkimi górowały oczy, które błagały o zrozumienie i
przebaczenie. – Spróbuj mnie zrozumieć,
starałem się z Tobą spotkać od bardzo głupiego czasu, lecz Twoja przyszywana
rodzina utrudniała mi to. Teraz gdy wszystko szło po mojej myśli, Ty
protestujesz.
-
To teraz jest moja wina? – zapytała oburzona Danielle. – W takim razie wyjdź z
mojego domu, w tej chwili. – Nastolatka podeszła do drzwi i otworzyła je na
oścież przy okazji pokazują ręką miejsce gdzie ma znaleźć się Josh. Chłopak,
ani drgnął. – Na co czekasz? Mam Ci pomóc? – Dziewczyna była oburzona
zachowaniem wampira. Czekała długo stojąc koło otwartych drzwi, lecz chłopak
ani myślał opuścić jej pokój. Niechętnie zamknęła drzwi i ponownie zaczęła
spokojnym głosem rozmawiać z nadprzyrodzonym.
-
A więc czego chcesz od mnie?
-
To nie takie proste, jak Ci się może wydawać. Część historii opowiedziałem Ci
wczoraj. Jesteś czarodziejką, ale tylko tymczasowo. A ogromną moc posiadasz nie
dlatego, że jesteś jedynaczką, a dlatego że w Twoich żyłach płynie wampirza
krew, najsilniejsza i najczystsza spośród wszystkich. – Urwał, ponieważ
dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia. W jej głowie krążyła ogromna ilość
myśli, więc Josh nie mógł nic zrozumieć. Nie zaważając na to kontynuował. – Nie
wspomniałem jednak o, w zasadzie jednej z ważniejszych rzeczy, a być może i
najważniejszej. Jesteś wampirzycą pochodzącą z królewskiego rodu. Masz pokaźną
sumę rodzeństwa, bo jest was wszystkich razem siedmioro. Masz dwie siostry i
czterech braci. Chcę uprzedzić Twoje pytanie, bo pewnie jesteś ciekawa. Masz
tyle samo starszego co młodszego rodzeństwa, czyli przyszłaś na świat jako
czwarte dziecko. Twój najstarszy brat ma ponad pięćset lat, dla Ciebie to może
wydawać się bardzo wiele, choć Ty również do najmłodszej nie należysz. Nie
zdradzę ile masz lat, bo to mógł być dla Ciebie ogromny szok. -Chłopak wczuł się w rolę narratora i chciał
kontynuować ,lecz Danielle mu przerwała.
-
Wybacz, ale nie mogę dłużej słuchać tych bredni. Śpieszę się, za chwilę zaczyna
się pierwsza lekcja, a ja nie jestem jeszcze gotowa. Proszę Cię o zostawienie
mnie samej i opuszczenie mojego domu. – Dziewczyna ponownie otworzyła drzwi i
tym razem chłopak ruszył w ich stronę. Wychodząc z pokoju na chwilę się
zatrzymał.
-
Proszę spotkajmy się dzisiaj po zajęciach. Będę na Ciebie czekał pod szkołą o
szesnastej. Musisz wiedzieć o czymś więcej niż ile masz rodzeństwa czy lat.–
Poprosił dziewczynę, a ta ku jego zdziwieniu pokiwała twierdzącą głową i
zamknęła drzwi przed jego nosem. Oparła się plecami o drewniane drzwi i nie
wiedząc kiedy zsunęła się na ziemię. Nastolatka nie mogła dość do siebie po tym
co usłyszała przed kilkoma minutami.
Przecież to niemożliwe,
w rzeczywistości nie istnieją takie rzeczy. – biła się z myślami
-
Elose botuno xemtri. – nastolatka wymówiła słowa czaru i natychmiast z szafy
wyfrunęły dwa sporej wielkości ręczniki, jedwabna biała bluzka z krótkim
rękawem, czarne legginsy i pomarańczowo – szary sweter z guzikami. Niechętne
podniosła się z podłogi i ruszyła w stronę niewielkiej łazienki. W jej
wyposażenie wchodziła wyłącznie nieduża jasnozielona szafka, umywalka, spore
lustro, które zdobiło pół ściany, przeciwnie do lustra niewielka wanna,
prysznic, stara pralka i kosz na brudne ubrania. Nastolatka bardzo powoli rozebrała
się. Z kieszeni spodenek wyciągnęła całkiem nowy dotykowy telefon i położyła go
na szafkę, a brudną piżamę wrzuciła do kosza, który był do połowy napełnionego
damskimi ubraniami. Choć wszystko tego ranka robiła wolno, to pod prysznic
weszła szybkim krokiem.
Po
dobrych kilkunastu minutach dziewczyna była jak nowo naradzona, ale tylko z
zewnątrz, bo w głowie ciągle krążyły jej myśli z „rannej rozmowy” z
nadprzyrodzonym. Po zerknięciu na telefoniczny zegarek zorientowała się, że
zostało jej zaledwie dwadzieścia pięć minut do rozpoczęcia się pierwszej lekcji
.Czym prędzej ubrała się w przygotowane wcześniej ubrania i pobiegła z łazienki
do swojego pokoju. Na miejscu wrzuciła kilka najpotrzebniejszych książek i
zeszytów. Założyła ulubione trampki w panterkę, które kupiła minionych wakacji
z mamą we Francji. Zbiegła po schodach i wpadła do kuchni cała zdyszana. Rodzice
wraz z nową żoną ojca siedzieli przy jednym
stole i jak gdyby nigdy nic jedli sobie śniadanie.
Fakt oni jak na razie o
niczym nie wiedzą. –
pomyślała – I oby tak zostało –
dodała po chwili w myślach.
-
Dzień dobry wszystkim. – starała się powiedzieć radośnie Danielle.
-
Dzień dobry? – zapytała wściekła matka. – Co Ty sobie wyobrażasz masz
siedemnaście lat, a nocują u Ciebie koledzy i to starsi? Ja z ojcem jak na
razie nie chcemy zostać dziadkami i sądzę, że Ty w tym wieku też nie chcesz
bawić się w bycie matką i babranie się w pieluchach. – Kobieta wyrzuciła
wszystko z siebie i powrotem siadła na krzesło, z którego wstała gdy krzyczała
na córkę. – A teraz siadaj i jedź bo masz niewiele czasu. – Matka nie dała
nawet szansy, aby Danielle się obroniła. To być może lepiej dla nastolatki,
która nie chciała rozmawiać o nocnej wizycie Josha.- A Ty może byś odłożył tą
gazetę gdy jesz śniadanie. – Tym razem kobieta zwróciła uwagę nie Danielle a
jej ojcu, który jak co rano siedział i czytał poranną prasę. Mężczyzna odłożył
gazetę i Danielle mogła przysiądź, że słyszała „A Ty może byś przestała
biadolić” padające z ust taty.
Danielle
siedziała jedząc śniadanie z rodziną przez niespełna dziesięć minut, ponieważ
musiała już jechać do szkoły. Wstając od stołu podziękowała za pyszny posiłek i
wyszła do przedpokoju. Założyła jasnobrązową kurtkę w sam raz pasującą do butów
i już miała wyjść gdy przypomniała sobie o telefonie. Szybko wróciła myślami
gdzie ostatnio go używała i pobiegła do łazienki. Komórka jak gdyby nigdy nic
leżała na szafce tam gdzie ponad półgodziny temu zostawiła ją Dani. Z powrotem
zbiegła na dół, założyła torbę na ramię i wyszła z domu.
Ruszyła
w stronę skutera, którym jeździła do szkoły od niespełna dwóch lat. Tym razem
musiała obejść się bez tej maszyny. Niechętnie udała się w stronę przystanku
autobusowego. Drogę pokonała w prawie trzy minuty, bo stacja znajdowała się tuż
za rogiem. Na autobus nie czekała zbyt długo, wsiadła do niego i zajęła sobie
jedno z najlepszy miejsc jakie można było znaleźć. Było to miejsce obok
starszej pani, która siedziała koło okna wpatrując się w dal. Drogę w autobusie
pokonała bardzo szybko, bo szkoła się zaledwie cztery ulice dalej. Shepton
Mallet to zarówno małe jak i wielkie miasto. Nie jest to metropolia, ale takie
dwa Sheptony Mallet swobodnie mogłyby dorównać stolicy Wielkiej Brytanii,
Londynowi.
Nastolatka
wysiadła z pojazdu i od razu zerknęła na zegarek. Według niego miała siedem
minut do rozpoczęcia się lekcji. To bardzo dużo czasu na przejście mniej więcej
pięćdziesięciu metrów. Dlatego też dziewczyna nie śpieszyła się i szła w
umiarkowanym tempie. Nie można było tego nazwać ślimaczym, ale biec też nie
biegła. Na teren szkoły weszła z pięciominutowym wyprzedzeniem. Nie musiała
jednak czekać na znajomych, ponieważ koło fontanny stały już samochodu
przyjaciół nastolatki. Gdy szła przez parking lekko przyśpieszyła, aby móc
jeszcze pogadać z kolegami przed rozpoczęciem się lekcji.
-
Cześć. – przywitała wszystkich jednym słowem. Z grupki odezwały się pojedyncze
głosy, które odpowiedziały. Kilka osób podeszło i dało buziaka przyjaciółce,
jeszcze inni pomachali tylko ręką, bo nie chciało im się ruszyć z miejsca.
Typowe zachowanie nastolatków. Dziewczyna szybko zorientowała się że grupa
podzielona jest na kilka tematów. Czterech chłopaków sprzeczało się w rozmowie
o samochodach. Większość dziewczyn jak zwykle obgadywały nowe ciuchy i jak że
nie inaczej chłopaków. Danielle wkręciła się w rozmowę z koleżankami. Nie pogadała
z nimi zbyt długo, bo zadzwonił dzwonek na przerwę i cała grupa musiała się
rozstać. Takie są niestety wady przyjaźnienia się z ludźmi z innych klas.
Danielle
poszła na lekcję języka angielskiego w towarzystwie kilku osobowej grupki
znajomych. Dokładnie były to trzy dziewczyny i dwóch chłopaków. Pierwsza z nich
wysoka blondynka o niebieskich oczach, druga niska szatynka o brązowych oczach.
Trzecią była bardzo wysoka ciemna blondynka o zielonych oczach. Niejeden
koszykarz mógłby pozazdrościć jej takiego wzrostu. Chłopacy byli do siebie
bardzo podobni, ale tylko z wyglądu. Mieli odmienne zachowanie jak można było
zauważyć po pierwszym zerknięciu na nich. Byli prawie tego samego wzrostu i
mieli czarne włosy. Jeden z nich miał niebieskie oczy, a drugi ten ciut niższy
szare.
Ich
grupa weszła na samym końcu do klasy i zajęli pozostawione sześć najlepszych
miejsc koło okien. Wszyscy lubili Daniellę, więc zawsze dostawała wszystko co
najlepsze. Począwszy od miejsca w klasie po oceny w dzienniku. Nastolatka była
najlepszą uczennicą w klasie, choć nie dlatego, że perfekcyjnie opanowywałam
materiał lecz dlatego, że była bardzo lubiana przez nauczycieli. Faworyzowali
ją na każdym kroku, a reszcie to odpowiadało. Bo któż będzie się sprzeciwiał
trzykrotnie wybranej na miss szkoły dziewczynie. Choć jej przyjaciółki nie były
brzydkie to stojąc w towarzystwie Danielle nikt na nie, nie patrzył.
-
Dzień dobry. Mam nadzieję, że jesteście wypoczęci i gotowi do pracy, bo dziś
praca w grupach. Waszym zadaniem będzie w czteroosobowych zespołach napisać
recenzję wylosowanej książki. Są to przede wszystkim wasze lektury z ubiegłych
lat, choć zdarzają się perełki, które nie były na liście lektur, mam nadzieję
że sami po nie sięgnęliście. Jeśli nie, przykro ale będziecie mieć mały
problem. – Mężczyzna kontynuował dalej, choć Danielle przestała już słuchać.
Spoglądała na drzewa rosnące za oknem, niedaleko budynku. Jej wzrok jednak
długo nie pozostał na roślinkach, nastolatka zaczęła się rozglądać po parkingu.
Ku jej zdziwieniu koło fontanny siedział młodych chłopak. Najpierw sądziła, że
jest to jakiś uczeń, któremu nie chce iść się na lekcje. Po chwili jednak
zorientowała się, że to Josh. Patrzył prosto na nią, jakby chciał jej coś
powiedzieć. Nastolatka bardzo się zdziwiła, lecz po chwili musiała oderwać
wzrok od chłopaka, ponieważ do klasy wszedł dyrektor.
-
Dzień dobry, panie Underbouth. Przyprowadziłem do pana klasy nowego ucznia.
Przeprowadził się tu niedawno z Virginii. – Powiedział do nauczyciela od języka
angielskiego. – Mam nadzieję że przyjmiecie go serdecznie. – Tym razem zwrócił
się do całej klasy. Po chwili wyszedł.
-
Może na początek powiedź nam coś o sobie. Jak się nazywasz, co lubisz robić. –
powiedział pan Underbouth do nowego ucznia.
-
Nazywam się Ben Royals, przyjechałem jak już powiedział pan dyrektor z
Virginii. Lubię gracz w football oraz baseball.
– powiedział chłopak, choć Danielle nie słuchała reszty przemowy. Zatrzymała
się po usłyszeniu nazwiska. Royals, tak jak Josh.
-
Dobrze, dziękuję. Miło cię poznać Ben. Ja nazywam się Underbouth i uczę języka
angielskiego. Zajmij jakieś wolne miejsce. – powiedział nauczyciel i wrócił do
opowiadania na czym będzie polegać nasza praca w grupach. Nowy uczeń rozejrzał
się po klasie i znalazł oczyma to czego szukał. Nie było to jednak wolne
miejsce lecz Danielle. Uśmiechną się do niej i ruszył w stronę wolnego miejsca
tuż za nią.
Genialny rozdział, opłacało się tyle czasu na niego czekać, choć mam nadzieję że kolejny pojawi się bardzo szybko.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej, pozdrawiam :)
Skoro ona nie ma 17 tylko o wielee więcej (zakładam, że jakieś 400 z vatem) to na dzidzi już najwyższa pora:))
OdpowiedzUsuńOkej, nie słuchaj mnie, za późno jest, żebym normalnie myślała.
Czytam dalej, trzymaj się ;*
Oki. Teraz już wiem, kim jest. Czarownica. Wiesz. Do mnie czasami trudno dotrzeć, więc nie przejmuj się, że za początku nie zrozumiałam xD
OdpowiedzUsuńEj! Ja chcę wiedzieć, ile ona ma lat! :D
O! Czyli Ben wie, że to ona? Cóż... Danielle też zorientowała się, że to brat Josha. Hehe nie ma co! Robi się coraz ciekawiej! :D
Maggie
Akapity są, ale wyjustowanego tekstu brak.
OdpowiedzUsuń"od bardzo głupiego czasu" - nie czasami: długiego?
"Niechętne podniosła się" - niechętnie
A więc ma braci i siostry, które mają z pewnością ponad sto lat. Jak to możliwe, że wampiry mają dzieci?
Skoro im tak przeszkadzało, że chłopak u niej nocował, to mogli go wyprosić, w końcu to ich dom, prawda?
A ona czasami nie jeździła samochodem? Wydawało mi się, że jeździła kilka rozdziałów wcześniej samochodem, a nie skuterem.
Ze skutera można zsiąść, a nie wysiąść - tak mi się przynajmniej wydaje, ale nie chcę się czepiać aż takich szczegółów, zwłaszcza, gdy sam nie wiem czy mam racje, ale jak sprawdzisz, to możesz mnie poinformować, czy mam.
A Josh czasami nie chodził do klasy z Danielle?
Coś namotałaś, albo zgubiłem wątek. Czuje się jakbym pominął jeden rozdział, albo od połowy czytał zupełnie inne opowiadanie niż wcześniej.
Nigdy nie lubiłem takich lizusów jak dziewczyna - oceny to się stawia za wiedzę i umiejętności, a nie za lubienie czy nielubienie. Poza tym nie wydaje mi się by tak wszyscy byli w nią wpatrzeni - są różne typy, ona może podobać się większości, ale co z chłopcami co lubią gdy kobieta ma więcej ciała, albo wręcz przeciwnie i wolą mniejsze biusty - są różne typy i różni ludzie różnie oceniają to co mają przed oczami.
Ojciec ma już żonę? W pierwszym rozdziale miał chyba jeszcze tylko narzeczoną. Kiedy odbył się ślub?
Pozdrawiam:
j-i-s.blogspot.com
Twoje zarzuty co do wyjustowania w końcu nadrobię, a raczej zrobię. :)
UsuńBłędy zdarzają się każdemu, ale widać u mnie to lekka przesada. Bardzo dziękuję za wytknięcie mi wszystkich pomyłek, niedociągnięć. Nie uwierzysz, ale to naprawdę dało mi niezłego kopa do działania. :) Bardzo dziękuję za Twoją opinię.
Jak pewnie zauważyłeś jesteśmy w Shepton Mallet, więc to nie jest Polska i dlatego nie obowiązuje tam nasz system szkolnictwa. Co kraj to obyczaj, chyba tak się mówi :D
Żona? Hmm.. nie widzę tego wątku, będę musiała przeczytać jeszcze raz ten rozdział. Wydaje mi się, że może to być czysta pomyłka, bądź wypowiedź wampira, bo przecież Josh mam kilkaset lat, wiec nie zdziw się gdy pojawią się tu słowa z innej epoki. :)
A co do skutera i samochodu. Rodzina Danielle pochodzi z rodu czarownic, a czarownice mogą wyczarować pieniądze. A gdy się ma pieniądze to już kwestia czasu kiedy kupi się skuter i samochód. :)
Usuń