Nuuda.
Danielle ziewnęła szeroko. Nie słuchając słów nauczyciela wyciągnęła kartkę i
zaczęła rysować ołówkiem bohomazy. Nie była taka zła w rysowaniu, stwierdziła
podziwiając swoje ukończone po kilku minutach dzieło. Rysunek przedstawiał
karykaturę wampira, który był podobny do Josha. Trochę nawet za bardzo...
Wampiry, czarodzieje...
Co to za świat?
I
kim ona właściwie jest? Starą wampirzycą która jednak jak na standardy swojej
rasy jest młoda czy też jest jakąś uzdolnioną czarodziejką? W uszach
zadźwięczały jej słowa z wczorajszej rozmowy z chłopakiem. "Jesteś
czarodziejką, ale tylko tymczasowo. A ogromną moc posiadasz nie dlatego, że
jesteś jedynaczką, a dlatego że w Twoich żyłach płynie wampirza krew"
On
wie o mnie więcej od samej mnie, pomyślała Danielle czując w sobie narastający
bunt i... złość. Trzeba wyciągnąć z niego prawdę. Postanowione.
Wyrwała
się ze swoich ponurych rozmyślań i zorientowała się, że wszyscy patrzą na nią
wyczekująco. Spojrzała szybko na nauczyciela.
-
Przepraszam, nie słuchałam - mruknęła nieco rozkojarzona.
-
Powiedziałem coś - odparł sucho mężczyzna poprawiając sobie wciąż zjeżdżające z
haczykowatego nosa okulary. Mógłby już pójść na emeryturę... Jego dziewczyna
lubiła najmniej. - No dobrze, powtórzę. Wybierz trzy osoby do swojej grupy.
Ponieważ na ostatnim teście poradziłaś sobie najlepiej, masz pierwszeństwo.
Kiwnęła
głową i zaczęła rozglądać się po klasie. Niemal każdy chciał, by go wybrano. W
końcu w grupie z Danielle nie napracują się zbytnio.
-
Powiedzmy... Amy - zatrzymała wzrok na drobnej, kościstej dziewczynie z burzą
idealnie czarnych loków. Przeniosła wzrok w inną część klasy - Charlie. -
Rozpogodziła się. Jak mogła zapomnieć o tym wiecznie uśmiechniętym chłopaku z
rozbieganymi niebieskimi oczami? Pozostało ostatnie miejsce. W tej chwili
Danielle obróciła się i ujrzała Bena siedzącego samotnie w ostatniej ławce -
Ben.
-
Doskonale. Proszę, reszta klasy, macie minutę na dobranie się w pary.
Nauczyciel
podszedł do nich z losami. Amy włożyła do środka rękę z nietęgą miną długo
przebierając pośród karteczek aż w końcu wyciągnęła jedną, wyjątkowo pomiętą.
Gdy
już wszyscy dobrali się w pary i wylosowali swoją książkę na słowo nauczyciela
otworzyliśmy nasze losy. ""Nędznicy", Victor Hugo". Koślawy
napis bił po oczach. Danielle odetchnęła głęboko. Całe szczęście, że niegdyś
zdarzyło jej się przeczytać tą książkę.
-
Znacie? - spytała z nadzieją pozostałych. Pokręcili przecząco głowami.
Świetnie. Czyli znowu będzie musiała pracować za wszystkich, żeby nie dostać
złej oceny. Z westchnieniem wyrwała kartkę z środka zeszytu i zaczęła gryźć
końcówkę długopisu próbując się skupić. Charlie i Amy zaczęli swobodnie ze sobą
rozmawiać.
-
Dzięki za wsparcie - warknęła Danielle.
-
Jak będziesz potrzebowała pomocy to powiedz - odparł Charlie i ponownie
pogrążyli się w rozmowie. Świetna pomoc...
Właśnie
postawiła kropkę na końcu zdania i zadowolona zmierzyła wprawnym okiem rezultat
swoich starań. Krótkie streszczenie, recenzja, opinia... Jest wszystko i aż
nadto. Pochyliła się by podpisać pracę.
Poczuła
dziwne uczucie, zupełnie jakby ktoś ją obserwował. Zastygła w bezruchu z
długopisem tuż nad kartką. Podniosła ostrożnie wzrok i naprzeciwko siebie
ujrzała Bena w skupieniu przyglądającego się jej - Danielle. Wcale jej to nie
pasowało. Co więcej, chłopak zupełnie się nie zmieszał tylko otwarcie błądził
wzrokiem po jej twarzy. Opuściła ponownie wzrok na kartkę pozwalając, by
zasłona włosów ukryła jej poruszenie widoczne na twarzy. Jego mina,
zachowanie... Coś jej nie pasowało. Tyle że co?
Zabrzmiał
dzwonek i Danielle porwała swoje książki do torby. Wypracowanie położyła na
biurku uprzednio nie podpisując go. Wyparowała z klasy jako pierwsza. Pognała
na stołówkę przeskakując na schodach po trzy stopnie na raz. Coś ją niepokoiło,
wyraźnie to czuła. Wzięła tacę z lunchem nawet nie dziękując i usiadła z
roztargnieniem przy ich stoliku. Poczuła się niczym ścigana zwierzyna... A
przecież nie miała czego się bać. W myślach skarciła swój strach starając się
opanować rozbiegane myśli.
Spokojnie
wgryzła się w jabłko nie dając po sobie poznać, że coś ją trapi. Może minutę
później przyszła Katherina, jak zwykle ociągając się.
-
Jej, historia sztuki jest taaka nudna! - klapnęła na krzesło obok Danielle i
porwała jej tosta.
-
Widziałaś już tego nowego? Bena? Chyba tak miał na imię... - dyplomatycznie
zagadnęła przyjaciółkę. Tamta pokiwała przecząco głową nie reagując zbytnio na
tą informację. Danielle postanowiła nie drążyć dalej tematu. To głupota,
wszystko przez te ostatnie dni. Podparła się i znów zagapiła na widok w oknie.
Nagle Katherina szturchnęła ją.
-
A ty nie miałaś przypadkiem po lunchu spotkać się z Joshem?
Danielle
rozszerzyła oczy i zerwała się gwałtownie. Oczywiście musiała polać sobie
bluzkę sokiem. Z niecierpliwością wyjęła chusteczkę i doprowadziła siebie do
zadowalającego stanu. Już lawirowała między stolikami. Oddała tacę i zdążyła
jeszcze rzucić do Katheriny "Zadzwonię później" nim pomknęła szkolnym
korytarzem. Złapała za klamkę szklanych, ogromnych drzwi wejściowych i wyszła
na zewnątrz. Poczuła rozkoszne ciepło od promieni słonecznych padających na jej
twarz. Skierowała się prosto do fontanny, głównej ozdoby terenu szkoły. Chłopak
wciąż siedział tam, nieruchomy niczym Sfinks.
-
Rusz się - burknęła. - Dzisiaj muszę wszystko wiedzieć, nie po to urwałam się z
ostatnich lekcji. - pogroziła mu palcem, zaraz jednak posłała w przestrzeń
nikły uśmiech. Chłopak zmarszczył czoło na widok stanu jej bluzki, wystarczył
jednak morderczy wzrok Danielle by poprzestał jedynie na spojrzeniu.
Skierowali
się w stronę rozległego parku aby nikt nie zdołał ich podsłuchać. Po drodze
rozmawiali na pozornie zwyczajne tematy, o szkole, domu... Przechodzień mógłby
uznać, że są po prostu znajomymi.
Usiedli
na ławce w najmniej uczęszczanej alei ukryci pod rozłożystą płaczącą wierzbą.
Josh usilnie myślał próbując sformułować to, co zaraz miał powiedzieć
dziewczynie. Danielle siedziała sycąc oczy naturą, niestety dla Josha,
niedługo. Przystąpiła do ataku.
-
Więc? - Oparła się wygodnie z zaciętą miną. - Czekam na wyjaśnienia.
____________
Serdecznie witam się z wami na blogu! Mam nadzieję, że nie przynudzam. Minie trochę czasu nim wczuję się w sytuację, bo na razie zasypuję tylko Antoninę pytaniami.
Przy okazji, (wiem, że mnie udusi, jak to zobaczy, ale co tam) Antonina dodała kiedyś posta w którym mnie przedstawiła, prawda? Tyle, że ja nie jestem Ridley tylko Ridle
Dziękować za uwagę. Skomentujcie! (^_^)
Oki przybyłam, nadrobiłam wszystko, więc teraz tylko czekam na kolejne rozdziały:) No i na te wyjaśnienia, bo ja sama mam dość tych wszystkich tajemnic i niejasności. Josh, no teraz to się wysil.
OdpowiedzUsuńHejo kochna! Wcześniej chyba się nie przywitałam. Hehe xD
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że Danielle weźmie do swojej grupy Bena. W końcu nie zamieniła z nim nawet słowa... Ale mniejsza z tym! Zastanawia mnie, czemu tak się jej przyglądał. Może było to spowodowane tym, że wiedział, kim jest?
Heh. Wiem jak to jest, kiedy jest się w grupie, wszystko robi się samemu xD
Ech. Że też musiałaś przerwać w takim momencie :/
Czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
Maggie
No i nadrobiłam.
OdpowiedzUsuńCiekawe czemu Ben tak przyglądał się Danielle.
No i może Josh teraz wiecej jej powyjasnia.
Czekam na kolejny i życzę weny.
"On wie o mnie więcej od samej mnie" - podoba mi się to zdanie xD - Brawa za nie, fajnie, lekko i zabawnie zarazem brzmi, a jednak zmusza do retrospekcji zbliżonych do tych z Ferdydurke Gombrowicza mówiącej o tym, że "patrzymy na siebie w taki sposób by inni patrzyli na nas inaczej" - polecam Ferdydurke tak samo jak spektakl "Szalone nożyczki".
OdpowiedzUsuńNie lubię Daniele ale w tym chyba nie ma nic dziwnego, bo ciężko lubić taką osobę, ale w opowiadaniach to ma swój urok. Nie lubię w opowiadaniach ideałów. Bohaterowie muszą mieć zalety jak i wady, a szablonowi, tekturowi i przerysowani moim zdaniem są beznadziejni.
"historia sztuki jest taka nudna" - ja ci dam nudna! To mój ulubiony przedmiot xD
j-i-s.blogspot.com
Jeśli możesz to o nowych rozdziałach informuj mnie w "polecane blogi" na:
dariusz-tychon.blogspot.com
Dziękuję za komentarz. Gdy go czytałam banan nie schodził mi z ust. Do polecanych na pewno zajrzę i oczywiście będziesz informowany na bieżąco. :)
UsuńA no i będą opisy! :)